Nie uwierzycie , ale pierwszy raz w ręku miałam papierową wiklinę. Nakręciłam się trochę i zrobiłam coś, co można nazwać koszykiem. Powiem Wam, że zazdroszczę tym z Was, które robią różne cuda z papieru, o których mogę tylko pomarzyć.
Przyznam się w końcu, że ten mój koszyk jest trochę oszukany, a jak go zrobiłam to zobaczcie tutaj
ZGŁASZAM NA WYZWANIE
http://szuflada-szuflada.blogspot.com/2013/04/szufladowe-7-wyzwanie-gazety.html

Haha, ale jak fajnie wygląda :D
OdpowiedzUsuńŁoj tam oszukany. A kto powiedzial ze papierowwa wiklina ma byc pleciona? Koszyk bardzo ladny. Ja sie przymierzam do koszyka na pieczywo. Zycze powoddzenia w wyzwaniu.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z przedmówczynią papierowa wiklina nie musi byś wyplatana .A koszyk wyszedł fantastycznie :)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękny koszyczek - super go wykombinowałaś!
OdpowiedzUsuńeeee ... gdyby nie lekko odstające rurki ... chociaż właśnie może taki efekt miał być to bym powiedziała że dobrze jest :) za każdym kolejnym razem będzie lepiej :)
OdpowiedzUsuńOszukany, czy też nie - świetnie Ci wyszedł. Ja nie mam odwagi nawet spróbować zabawy z papierową wikliną, więc podziwiam to, co robią inne:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie:)
Bardzo pomysłowy, wykonanie pierwsza klasa !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ☼
Ślicznie wykonałaś,jak zawsze perfekcyjnie:)
OdpowiedzUsuńJa też uważam, że koszyk świetnie wyszedł :))
OdpowiedzUsuńPierwsze koty za płoty. Mi się podoba, bo pierwsze jak moje.Mnie pochłonęło to po całości. Pozdrawiem :}
OdpowiedzUsuńZachwycający!!!!
OdpowiedzUsuńSuper!Dziękuję za udział w wyzwaniu Szuflady!
OdpowiedzUsuń